W pierwszym meczu przed własną publicznością: PORAŻKA NA WŁASNE ŻYCZENIE!

W pierwszym meczu przed własną publicznością: PORAŻKA NA WŁASNE ŻYCZENIE!

Inauguracja rozgrywek w lidze okręgowej na własnym stadionie wypadła dla Bibiczanki bardzo słabo. Podopieczni Marcina Kostery przegrali w niedzielę, 20 sierpnia u siebie z Prądniczanką Kraków 1:4 (0:2) i niemal w ogóle nie przypominali drużyny z minionego wtorku, kiedy to wygrali z Zieleńczanką.

To był mecz z gatunku tych, z których trzeba jak najszybciej wyciągnąć wnioski i równocześnie o nich zapomnieć. Tego dnia bibiczanom nie wiele wychodziło. W ich poczynaniach brakowało przede wszystkim jakości, skuteczności i spokoju w rozegraniu piłki. Momentami gospodarze sami stwarzali zagrożenie pod własną bramką, bardzo źle rozgrywając bądź podając. Jedynie czego nie można im odmówić to woli walki.

Wprawdzie w obronie Bibiczanki nieobecny był Bartłomiej Brzeski, a w ataku Kamil Waśniowski, ale tych zawodników nie powinien mieć aż takiego wpływu na jakość gry całego zespołu. Dzisiaj bibiczanie grali po prostu źle, tracąc mnóstwo piłek i oddając zupełnie środek boiska przeciwnikowi.

Trzeba uczciwie przyznać, że Prądniczanka również nie grała nic wielkiego, ale bardzo skutecznie wykorzystała błędy w rozegraniu poczynione przez gospodarzy.

Mecz mógł się ułożyć lepiej dla Bibiczanki, ale wspomniana już słaba skuteczność w wykończeniu akcji podbramkowych nie pozwoliła im na objęcie prowadzenia.

Już na początku pierwszej połowy gospodarze mogli strzelić bamkę, ale Stanisław Dudziński zmarnował dogodną sytuację. Kilka minut później dobry, choć niecelny strzał na bramkę Szwieca oddał z dystansu Krzysztof Zawrzykraj.

W 23 minucie goście wyszli na prowadzenie. Jakub Kostuj otrzymał prostopadłe zagranie wychodząc sam na sam z bramkarzem Bibiczanki. Krzysztof Betleja przytomnym wybiegiem zdołał zapobiec utracie bramki, ale piłka po jego zbyt krótkim wybiciu trafiła pod nogi Mateusza Jelenia. Zawodnik Prądniczanki nie zastanawiając się ładnym lobem umieścił piłkę w siatce nad za wolno wracającymi obrońcami.

Bibiczanie ruszyli do obrabiania straty. Ale w dalszym ciągu nic im nie wychodziło, albo brakowało im szczęścia, jak w sytuacji kiedy Stanisław Dudziński nie trafił do bramki mając przed sobą już tylko bramkarza gości.

Odpowiedź gości była niemal natychmiastowa i w 31 minucie było już 0:2. Sędzia dopatrzył się przewinienia w okolicy 25 metra na Mateuszu Jeleniu i podyktował rzut wolny dla Prądniczanki. Do piłki podszedł Mateusz Mroczko i ładnym strzałem zmieścił piłkę tuż przy prawym słupku obok interweniującego bramkarza gospodarzy.

Jeszcze w 44 min. tzw. bramkę do szatni mogła zdobyć Bibiczanka, ale piłka po dobrej akcji całego zespołu nie znalazła drogi do bramki Martina Szwieca.

Przegrywający do przerwy 0:2 bibiczanie, chcieli od początku drugiej połowy strzelić bramkę kontaktową. Jednak złe duchy z pierwszej połowy nie opuszczały miejscowych. Powtarzali oni te same błędy, a ich poczynania były jeszcze bardziej nerwowe.

W 64 minucie błąd Bibiczanki w środkowej strefie boiska chciał wykorzystać Mateusz Jeleń, ale jego akcję przerwał wyjściem z bramki Krzysztof Betleja, który przy tym zagraniu sfaulował zawodnika gości w polu karnym i sędzia nie miał wątpliwości dyktując „jedenastkę”. Piłkę na ustawił sam poszkodowany i pewnie podwyższył na 3:0.

Przy takim wyniku Bibiczanka postawiła już wszystko na jedną kartę. Między 65 a 75 minutą miejscowi przeważali, ale znowu brak skuteczności zaważył na wykończeniu akcji. Dopiero w 75 min. po zagraniu z rzutu rożnego i faulu zawodnika gości w polu karnym, pojawił się promyk nadziei na lepszy wynik. Jednak gol z rzutu karnego strzelony przez Stanisława Dudzińskiego to było wszystko na co stać było tego dnia gospodarzy.

W ostatnich sekundach doliczonego czasu gry Prądniczanka skarciła bibiczan za brak asekuracji w obronie i Kacper Wadowski strzałem w prawy róg bramki ustalił wynik meczu na 1:4 dla gości.

Po bardzo dobrej grze w wykonaniu Bibiczanki w meczu derbowym, przyszedł czas na porażkę przed własną publicznością. I nie będzie w tym stwierdzeniu przesady, że była to porażka odniesiona na własne życzenie.

Za tydzień okazja do rewanżu i szansa za zdobycie punktów w meczu wyjazdowym z Przebojem w Wolbromiu, w sobotę 26 sierpnia o godz. 17.00.

V liga okręgowa, grupa I, 2 kolejka: 25 sierpnia br. (niedziela) godz. 17.00. Stadion w Bibicach przy Sportowej 2. Widzów: 70. Bibiczanka Bibice – Prądniczanka Kraków 1:4 (0:2).

Bramki zdobyli:

0:1 – 23 min. Mateusz Jeleń

0:2 – 31 min. Mateusz Mroczko

0:3 – 64 min. Mateusz Jeleń (z karnego)

1:3 – 73 min. Stanisław Dudziński (z karnego)

1:4 – 90+2 min. Kacper Wadowski

Sędziował: Bartosz Pałetko

Kartki: żółte – 31 min. Krzysztof Zawrzykraj, 33 min. Stanisław Dudziński, 62 min. Krzysztof Betleja, 90+2 min. Robert Łysek; 27 min. Przemysław Jewuła, 72 min. Martin Szwiec.

Składy drużyn:

Bibiczanka: 12. Krzysztof Betleja - 10. Marek Rechemtiuk, 2. Kamil Garbacik, 4. Robert Łysek (kapitan), 8. Jakub Raj (57’ - 16. Patryk Majewski) – 21. Stanisław Dudziński, 6. Konrad Zabiegaj (46’ – 5. Arkadiusz Kinasz) 7. Krzysztof Zawrzykraj, 20. Kamil Kwaśny, 13. Przemysław Krawczyk (72’ – 17. Kamil Klimczyk) - 9. Marcin Kurczek (46’ – 11. Kamil Jamróz).

Trener: Marcin Kostera

Prądniczanka Kraków: 23. Martin Szwiec - 3. Przemysław Jewuła, 5. Jan Nęciński, 4. Piotr Niestój, 19. Arkadiusz Pępkowski – 9. Jakub Kostuj (70’ – 16. Jakub Kostuj), 6. Kacper Wadowski, 20. Mateusz Jeleń (kapitan), 14. Łukasz Sędłak (86’ – 8. Przemysław Gaweł) – 17. Mateusz Mroczko, 10. Hubert Matys (46’ – 15. Jan Paszkiewicz).

Trener: Jacek Matyja

(mski)

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości